sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział I Pustka

Świat jest pusty... jakby wszystkie duszę zostały z niego wyczerpane. Wszystko jest takie nieruchome,  takie smutne. Naszczęście kwitnie jeszcze wiosna, jedyne co nie pokoi mnie, to jest to, że wiosna rządzi w tym świecie. .. nie ma już Lata.. nie ma już jesieni.. a Zima..-dawno zapomniałam co to tak dokładnie. Zwykle staram się powiedzieć, że ten świat umarł. Chodnikom brakuje brudnych butów deptających po nich. Ulicom brakuje samochodów,  autobusów i innych benzyno-używających pojazdów. Taki świat już stracił sens..
                                     ☆☆☆
Jestem Mayumi, odkad pamiętam to moja dusza błądziła na tym świecie płci żeńskiej,  także moge śmiało powiedzieć,  iż jestem dziewczyną.  Nie jestem pewna ile mam lat... ani jaka jest data.. lub rok... ani dokładna godzina... - Przecież taki ktoś jak ja nie potrzebuje snu. Lubie jednak, bawić się w zegar. Zależnie jak na niebie położone jest słońce, to wiem która może być godzina.
Od dość długiego czasu zastanawiam się poco tu jestem... jaki w ogóle jest mój sens. Dziś wywnioskowałam , że .. żaden. Ten pusty świat mnie nie potrzebuje... powinnam zniknąć jak tamci, ale niestety coś,  lub ktoś mnie tu wciąż trzyma. 
Tęsknię za dawnym czasem,  za głośnymi ulicami,  pełnymi uśmiechniętych ludzi.  Za głośnymi sprzedawcami,- wołającymi do ludzi. Za modnymi ubraniami, ktore były na sprzedaży każdego ranka od 08.00 w moim ulubionym sklepie- jak się nazywał .. nie pamiętam. .juz dawno deszcz zniszczył szylt na której napisana była jego nazwa... a budynek ..o cienkich jak tektura ścianach zniszczył się powoli.
Tęsknię za tym jak każdego dnia..  do szkoły chodziły małe dzieci w czystych granatowych mundurkach, a jak wychodziły to biegły prosto na placzabaw, uradowane, że mogą je w końcu po tak długim dniu wybrudzić.
Niestety te piękne chwile już dawno znikneły, a oni wraz z nimi rozpłyneli się w powietrzu. 
                                         ☆☆☆

Z tego co wiem,  jest rano .. godzina między 07.00 a 8.00. Na liściach zebrała się poranna rosa.  Spojrzałam na niebo,  kilka rozpływających się na niebie chmur. Za nimi gdzieś schowało się potężne słońce.  Kwiaty kwitły jak nigdy nic. Dla normalnej przeciętnej osoby, taki widok powinien być jakimś wielkim cudem lub widziany jako zwykła atrakcja.... dla mnie jednakże to normalny nudny codzienny widok. Raczej ten świat mnie już nie zaskoczy "pięknością". Chyba już nic mnie nie zaskoczy. Jedyne co teraz chce to zniknąć , chce być w miejscu gdzie są wszyscy.  Czemu mi się to nie udaje? Czemu ja z wszystkich osób musze tu być?  - sama, samotna... bez jakiej kolwiek rodziny , przyjaciółki lub przyjaciela. W ten dzień postanowiłam, że bezczynne siedzenie nie przyniesie mi nic, że najlepiej będzie jeśli sama go poszukam. W raz z tą myślą- wyruszyłam w droge. 
Jakikolwiek bagaż był nie potrzebny.. jedynie ja i moja nadzieja. Ta nadzieja była tak wielka a nic nie dawała. Marzenia moje już dawno prysły, jak bańka na wietrze. Najlepiej by było gdybym chociaż miała kogoś,  lecz oprócz zwierząt nie ma tu żadnego człowieka...
Gdybym tylko miała do spełnienia jedno życzenie ..- Uśmiech pojawił się na twarzy.. -prosiłabym oto aby być tam gdzie inni... 
Droga , którą szłam stawała się coraz dłuższa i nudniejsza. Po prawej zwykła trawa, a po lewej drewniane domki. Puste...jak zwykle.
Położyłam się w długiej nie ściętej trawie. Na demną niebieskie niebo. .. dalekie prowadzące ponad atmosfere, niebieskie tylko dlatego, że odbija się kolor morza. Niebo powinno być ciemne, jak tam daleko nad nami. Naszczęście wiem kilka rzecz, miałam edukację jakoś za nim cały świat zniknął.  Wsumie , moje życie jak teraz na to patrze, było takie zwykłe. .. ale wszystko bym oddała za to aby znów je przeżyć.  Zastanawiam się .... gdzie bym teraz była,  gdyby wszystko było jak kiedyś. Może bym miała dom, dzieci,  męża. Znów uśmiech pojawił się na mojej twarzy.  Sama myśl o takim życiu - to właśnie było piękne.  
Co do prawdy, raczej każdy czasami marzy o tym aby chociaż raz w życiu być sam, z daleka od ludzi ... po prostu sam. Niestety nie życzę tego nikomu... to zwykła tortuta...gorsze niż nic. Pustka w sercu a pustka po za sercem... -wole umrzeć niż przeżyć jescze jeden dzień w tym świecie.
Natomiast,  od jakiegoś czasu,  wydawało mi się, że jestem tu z jakiegoś powodu. Niestety ten powód jest mi nie wiadomy..
Możliwości jest pełno.  Dlatego właśnie wyruszyłam w drogę do nie - określonego miejsca;  marze o tym aby tam znaleźć kogoś jak ja, kogoś kto zrozumie ból przez który przeszłam,  przez te wszystkie lata... jeśli kogoś takiego znajdę. .. to sama nie wiem co zrobie, wiem tylko, iż będzie o wiele lepiej niż jest teraz. 
                                      ☆☆☆

Kilka kropli spadło na moją twarz. Szybko wstałam i pobiegłam prędko przed siebie.  - A jeśli ja po prostu jestem wskazana na to aby żyć samotnie?  - szepnełam do siebie.  Nie, nie powinnam tak myśleć.. Musi być tu ktoś oprócz mnie- po prostu musi! - usiadłam na schodach z jednych z drewnianych domków.  Były brudne i zarośnięte liściami które zrosły się w góre na sam czubek domu. Rozpadało się. Zwykle taki descz trwał kilka minut,  przecież to wiosna... musi być ładnie- prawda? 
Jaskółki zleciały niżej.  Weszłam powoli do środka. Pochwili, stanęłam jak słup- czyżby głosy? - słyszę głosy!... nie myśląc nad konsekwencjiami wbiegłam do salonu. .. stanęłam wnim czując się jak zwykła idiotka... - Stara płyta grała,  w sumie to zastanowiłam się jak to możliwe, że tak długo gra..  no chyba że ktoś tu był i sam ją nie dawno puścił- zaśmiałam się - to przecież nie możliwe ! Jestem tylko ja ... nikt inny. 
                                   ☆☆☆

Oczywiscie, pewnie sie zastanwiacie czemu poprostu nie potrafie sobie zakonczyc zycia.. niestety to nie takie proste, skoro ja juz praktycznie nie zyje. Przyznam jednak, ze probowalam wiele razy... zawsze gdy probuje, cos mi musi przeszkodzic... zawsze mi sie nie udaje lub budze sie spowrotem w moim lozku, dlatego przestalam. Chociaz nie rozumiem jak to mozliwe.. nie rozumiem czemu ktos mnie tak torturuje...Staram sie tak bardzo zrozumiec.. ale nie potrafie.
 Wygladnelam przez okno, przestalo padac a na niebie pojawilo sie promienne slonce. Czas kontynuowac moja "podroz". Wyszlam na zewnatrz i zaczelam isc prosto pzed siebie.. trudno to nie bylo.. nie potrzebna mi zadna mapa, lub jaka kolwiek nawigaca, ufam sobie, swojemu umyslowi. Wiem , ze on zaprowadzi mnie dokad chce; znaczy... mam taka nadzieje.
Szlam jakies 3 godziny... nie wierze w to sama... ale nawet nie bolaly mnie nogi ... usmiechnelam sie widzac jakies male miasteczko... wygladalo na puste, no a moze jednak. Nadzieja to nie jest przeciez zle uczucie.- Prawda?.. Miasteczko bylo w sumie czyste, a domy byly ladne i biale. Mury jednak byly brudne i zarosniete mchem. Zajrzalam przez okna. Wciaz nic. Nie ma tu nikogo. Zasmucilam sie jescze bardziej , ale wsumie dobre miejsce na przystanek. Polozylam sie na lozku w jednych z domow... chcialabym zasnac ale nie potrafilam juz. Zamknelam tylko oczy.. i marzylam sobie . Miejsce w ktorym nie ma pustki jak tu... miejsce gdzie jestem ja i wiele innych osob.Miejsce, w ktorym bedzie tak jak kiedys...
Pochwili wstalam, lepiej bedzie ruszac dalej niz lezec na kogos lozku. 
Na ziemi zauwazylam zaschnieta krew, a to dziwne... krew by sie jakos nie zmyla przez tyle lat... ciagle dziwne rzeczy... cos mi nie pasuje.. muzyka a potem krew.. co jescze? - jednak w miasteczku juz nic wiecej dziwnego nie bylo. Lecz wciaz rozmyslalam nad krwia... skad by sie wziela, i jak to mozliwe ze nie zmyl jej deszcz? ... to naprawde nie mozliwe.... musial ktos tu byc... napewno.. ktos szedl tak jak ja.. a ja wlasnie ide jego krokami. Juz przestalam watpic teraz naprawde wierzylam, ze istnieje ktos jak ja. Jednak czy ja krwawie - nie? moze to jednak jakies zwierze.... - Znow bol w sercu ... na mysl ze jednak nie ma nikogo. Pustka na swiecie... zwykla pustka! - lza splynela mi po policzku, ledwo juz wytrzymywalam.